Tytuł: Szaleństwo elfów
Autor: Karen Marie Moning
Wydawnictwo: MAG
Liczba stron: 384
Rok wydania: 2012
ISBN: 978-83-7480-261-1
Cena: 35 zł
Można dorwać na: Księgarnia Gandalf
"Hmmm...to jednak taki elf też człowiek, i swoje potrzeby ma!" Norman o naturze elfów, po lekturze "Szaleństwa..."
Człowiek od zawsze ma bzika na punkcie magii. Jest ona naszą towarzyszką znacznie dłużej, niż religia lub inna niepojęta siła. Jesteśmy jej spragnieni i jednocześnie boimy się jej, po cichu marzymy że spotka nas coś mającego naturę magiczną, ale oficjalnie śmiejemy się z pomysłu, że to mogłoby się wydarzyć. Udajemy bardziej dorosłych, niż jesteśmy... tylko po co? W końcu i tak dobrze wiemy, że wszyscy mają takie same fantazje jak my, pragną potwierdzenia i dowodów na to, że wróżki latają wszędzie jak wariatki a Święty Mikołaj przez cały rok drapie się po tyłku i czeka na swoje święto w Wigilię Bożego Narodzenia. Z tego całego bzika rodzi się więc coraz więcej powieści, filmów i seriali o elfach, wampirach i czarownicach. Jedyne co się może zmieniać, to podejście do tematu przez kolejne pokolenia ale i to nie za bardzo. Mieliśmy już więc fazę na Dzwoneczka z paczki Piotrusia Pana, Sabrinę nastoletnią czarownicę, słodkiego Legolasa, dobrodusznego Gandalfa, ciapowatego Harry'ego Pottera, i całą bandę walecznych elfów z serii "Eragon". No ogólnie troszkę tego było i musiałabym dłuuugo wymieniać, żeby napisać o wszystkich fazach rozwoju obrazu istot magicznych w naszych łepetynkach. A teraz przyszła faza na nienasycone seksualnie wampiry i elfy, które mają tylko jeden cel...przelecieć wszystko, co na drzewo nie s...a!
No więc jest "dziewczyna cud malina", MacKayla Lane, która mieszka w Dublinie i jest widzącą sidhe, czyli jako jedna z nielicznych widzi elfy i inne potwory, które żyją wśród nas i dążą do naszej zagłady. Laska mieszka w księgarni i współpracuje z jej obrzydliwie bogatym i równie pociągającym fizycznie właścicielem, niejakim Jericho Barronsem. Koło naszej drogiej widzącej sidhe kręci się jeszcze elfi książę - V'lane, który cały czas próbuje ją namówić na małe "co nieco". Mac dzielnie odpiera erotyczne i magiczne ataki ze strony obu panów, a w między czasie popyla po ulicach Dublina z magiczną włócznią, którą można zabijać elfy, a następnie poszatkować je i poupychać w pudełku na drugie śniadanie. Oczywiście bohaterka ma priorytetową misję - musi odnaleźć magiczną księgę, zwaną Sinsar Dubh, która jest źródłem niewyobrażalnego zła i musi zostać zniszczona jak najszybciej, zanim to zło z niej wyjdzie i rozlezie się po całym świecie... Perspektywa niepiękna, a tymczasem ocalenie świata leży w rękach rozpieszczonej eks-fanki Hello Kitty. Mamy tu jeszcze kilka wątków pobocznych, ale szczerze mówiąc nie są one tak frapujące, jak losy nietypowego trójkącika głównych bohaterów.
Oj, coś mi mówi że nie wszystkim przypadnie do gustu ta recenzja, no ale mówi się trudno - trzeba być fair i pisać to, co w głowie się dobija na światło dzienne;) No to muszę stwierdzić, że książka niezła i fajno się czyta, ale nie mogłam się powstrzymać od stukania głową w blat biurka, kiedy dochodziłam do monologów głównej bohaterki, które miały miejsce w jej głowie. Dziewczyna przypomina mi trochę krzyżówkę Lary Croft z Tomb Raider'a z Bellą z sagi "Zmierzch" i z odrobiną legalnej blondynki. Schizofreniczka, czy co?! Ale najbardziej rozwala mnie to, że laskę KAŻDY chce przelecieć...jakby była jakąś boginią normalnie! W książce w ogóle jest całe mnóstwo erotycznych napięć i aluzji, które stają się w moich oczach głównym wątkiem całej historii. Nie jestem pewna, czy książka na tym zyskuje czy też traci, ale z pewnością nieźle się czyta ;) Pomijając kapiący z każdego rozdziału seks, historia jest na prawdę ciekawa i zgrabnie zbudowana, a pomysłowość autorki zasługuje na mały aplauz. Nie miałam niestety przyjemności przeczytania poprzednich dwóch tomów (aaaa! bo to saga jest, a "Szaleństwo elfów" to już tom numer trzy), ale mimo to bez najmniejszych problemów wgryzłam się w fabułę i wszystko zrozumiałam od początku. Poczułam nawet coś na kształt żalu, że nie miałam możliwości zapoznania się z poprzednimi tomami (ale jak MAG da, to się szybciutko zapoznam ;D). Tak więc książka ciut tandetna (okładka najlepszym dowodem) i mocno erotyczna, ale i tak polecam na chłodne wieczory pod kocykiem i z kubkiem herbaty w ręce, bo wciąga się jak masełko na grzance. Jest to miła odmiana po mdłych i wszechobecnych wampirycznych nastolatkach, które nawet ugryźć porządnie nie potrafią swojej lubej, a co dopiero zrobić coś bardziej konkretnego!....Nie jesteście przekonani? no to powiem tylko tyle, że ostatnie strony powieści wywołały u mnie klasyczny wytrzeszcz gał i opad kopary... więc szuramy do księgarni i edukujemy się! ;P
Za możliwość przeczytania baaardzo gorąco dziękuję wydawnictwu MAG :)
Mam mieszane uczucia co do tej książki. Z resztą musiałabym zapoznać się najpierw z poprzednimi tomami :D
OdpowiedzUsuńPierwszy tom tak średnio przypadł mi do gustu, więc już nie sięgałam po kolejne. Ale jakby druga i trzecia część się napatoczyła, może i przeczytam;))
OdpowiedzUsuń