czwartek, 20 grudnia 2012

Eric Weiner "Poznam sympatycznego boga. Moje flirty z istotami wyższymi."

Tytuł: Poznam sympatycznego boga. Moje flirty z istotami wyższymi

Autor: Eric Weiner

Wydawnictwo: Carta Blanca

Liczba stron: 320

Rok wydania: 2012

ISBN: 978-83-7705-175-7

Cena: 34,90 zł

"Joł bogu! "ŁAZAAAAP"!" Norman

Nie ma na świecie człowieka, który choć raz w życiu nie zadał sobie pytania: "czy Bóg istnieje?". Nasza inteligencja i wrażliwość skazują nas na zwątpienie, które musi się pojawić, prędzej lub później. Sprawa jest poważna, bo takie rozmyślania na temat naszej wiary - niezależnie od tego, jaka ona jest - mogą doprowadzić albo do utwierdzenia, albo zawalenia posad naszego jestestwa i świata. Nie ma tu więc miejsca na "śmichy chichy", bo to zbyt ciężki temat jest... czy na pewno? A może jednak do rozmów o Bogu należy podejść lekko i z uśmiechem na ustach, na pełnym luzie i może nawet z piwkiem w ręku? W końcu nasz Stwórca to podobno całkiem sympatyczny gość...

Autor z pewnych przykrych przyczyn wylądował w szpitalu, co skłoniło go do głębokiej refleksji nad swoim życiem i przekonaniami. Postanawia on wyruszyć w podróż, aby odnaleźć dawno już zapomnianego przez siebie Boga. Nie wie, czy Go odnajdzie, a jeżeli nawet tak, to w jakiej formie. Podobno ilu ludzi na świecie, tyle spojrzeń na wiarę. Niestety przebadanie każdego z nich nie jest możliwe, więc autor skupia się na tych najbardziej znanych i najsilniej rozwiniętych - chrześcijaństwie, judaizmie, islamie, buddyzmie, taoizmie, realianach, neopoganach i na szamanizmie. Podróż będzie bardzo długa i wyczerpująca, ale i rozwijająca autora (i przy okazji czytelników) duchowo. W końcu możemy się dowiedzieć, po co żyjemy? jaki sens ma nasze istnienie? czy istnieje życie po życiu? czy którykolwiek ze znanych nam obrazów Boga jest prawdziwy? Autor pomaga nam znaleźć odpowiedzi na wszystkie te pytania, a nawet jeszcze więcej... .

Ta książka to cudowne remedium na te wszystkie nadęte tomiszcza, które rozprawiają o teologii i filozofii. Dzięki prostej, a zarazem pięknej i lekkiej konstrukcji zdań, każdy jest w stanie zrozumieć zawarte w niej treści. Autor w sposób genialny i bezkompromisowy omawia podstawowe dogmaty każdej z badanych religii. Do tematu podchodzi z dużą dozą humoru, bez głupiego nadęcia i wymuszonej powagi. Najbardziej chyba zadziwia mnie w tej pozycji to, że przy tej całej lekkości i humorystyce nie ma w niej ani grama lekceważenia i braku szacunku dla tych wszystkich oblicz bóstwa! Jest wręcz odwrotnie - autor bardzo poważnie podchodzi do wszystkich wyznań, nikogo nie ocenia i nie krytykuje, nie ośmiesza i nie nastawia nas negatywnie. Książkę polecam więc dla każdego, ponieważ w cudownie świeży i nowatorski sposób może nam pomóc w odnalezieniu swojego własnego Boga!

Za cudowną podróż do wnętrza istoty naszej wiary, gorąco dziękuję wydawnictwu Carta Blanca :D

środa, 19 grudnia 2012

Anthony Bourdain "Świat od kuchni. W poszukiwaniu posiłku doskonałego"

Tytuł: Świat od kuchni. W poszukiwaniu posiłku doskonałego

Autor: Anthony Bourdain

Wydawnictwo: Carta Blanca

Liczba stron: 336

Rok wydania: 2012

ISBN: 978-83-7705-075-0

Cena: 34,90 zł

"Zjedzenie kawałka surowego, dopiero co zabitego tuńczyka prosto z jego okrwawionego brzucha....hmmm...to musi być NAPRAWDĘ magiczne doświadczenie" Norman

Do tej pory uważałam się za osobę wszystkożerną i niewybredną. Dla wielu moich znajomych upodobanie do owoców morza (czyli kolokwialnych "robaków"), zimnych nóżek i flaczków jest dość obleśne i niewytłumaczalne. Dzisiaj szczytem obrzydliwości jest co najwyżej zjedzenie kawałka wczorajszej pizzy prosto z podłogi, na której ów kawałek przeleżał znacznie więcej, niż nieśmiertelne 5 sekund. Ja nie pogardziłabym niczym, za wyjątkiem mózgu i oczu. Bohaterka ze mnie, co? No chyba jednak nie, bo w książce "Świat od kuchni..." znalazłam tyle makabrycznych i obrzydliwych dań, że chyba wyobraźni by mi zabrakło, żeby samej wymyślić na nie przepisy!

Anthony Bourdain to francuski mistrz kuchni, wysoko ceniony i dość popularny w swoich kręgach. Pewnego pięknego dnia wpadł on na genialny pomysł przeczesania kuchni całego świata, w celu odkrycia dania doskonałego i najlepszego. Sprawa nie należy do najłatwiejszych, ponieważ na posiłek doskonały składa się wiele czynników, gdzie samo jedzenie jest tylko jednym z elementów składowych całości wrażenia. Ruszamy więc razem z narratorem/autorem do najdzikszych i najpiękniejszych, najbardziej niebezpiecznych i najnędzniejszych miejsc na świecie, gdzie gotuje się dania raz legendarne, a raz zupełnie już zapomniane i niedoceniane. W Portugalii możemy zjeść potrawkę z wieprzowiny, siedząc obok zaszlachtowanego i wypatroszonego "dawcy" naszego posiłku. W Japonii można skosztować dania, które "przygotowała" sama matka natura - wodorosty z ikrą śledzi, które same złożyły ją na tej "morskiej sałatce". W Chinach poczęstują nas czymś zrobionym z mięsa i wnętrzności, które jeszcze parują ciepłem ze swojego źródła - czasami to źródło jeszcze nie skończy drgać pośmiertnie, a już zajadamy się jego najlepszymi fragmentami. Autor/Narrator wkłada do ust praktycznie wszystko, co zostanie mu podsunięte, a jego zachwyty i pomruki zadowolenia świadczą o tym, że pomimo okropnego wyglądu i obrzydliwego pochodzenia, wszystko może się okazać przepysznym objawieniem dla języka.

Książka była dla mnie kulinarnym objawieniem. Po raz pierwszy chyba spotkałam się z książką, która nie tylko douczyła mnie pod względem technicznym, ale i filozoficznym. Zostałam zmuszona do zastanowienia się, ile dla nas znaczy jedzenie i jego sztuka, oraz jak potężny wpływ mają na nas nasze smaki dzieciństwa, etykieta obowiązująca przy stole, tradycja, i historia naszego otoczenia. Dowiedziałam się, że na to co mamy na talerzu i co nam smakuje, ma wpływ bardzo wiele czynników. Autor jest bardzo szczery i dosłowny w swoich wypowiedziach, niczego nie koloryzuje i nie wybiela. To dosłownie opowieść o świecie "od kuchni", ale dotyczy to nie tylko gotowania. Z książki można się sporo dowiedzieć o kulturze, filozofii życia, o bolączkach dnia codziennego i o polityce. Razem z panem Bourdain'em możemy zobaczyć świat takim, jaki jest naprawdę i poznać jego esencję. Pozycję polecam szczególnie gorąco nie tylko fanom jedzenia, ale i fanom podróżowania, poznawania nowości i smakowania życia. To jaskrawa perełka wśród tak wielu, już powtarzalnych książek o jedzeniu. Oto lektura pouczająca i bardzo ciekawa, intrygująca i poprostu wyborna!

Za podróż po najbardziej niezwykłych kuchniach świata, serdecznie dziękuję wydawnictwu Carta Blanca :)

Jim Butcher "Akta Dresdena. Śmiertelna groźba"

Tytuł: Akta Dresdena. Śmiertelna groźba

Autor: Jim Butcher

Wydawnictwo: MAG

Liczba stron: 488

Rok wydania: 2012

ISBN: 978-83-7480-269-7

Cena: 35 zł

"Indiana Jones? No weź! To przecież Piotruś Pan, tyle że z encyklopedią pod pachą!" Normana sympatie

Kiedy byłam mała , uwielbiałam oglądać filmy i seriale z Indiana Jones'em. Te wszystkie pościgi, zagadki historyczne, zaginione skarby i do tego szelmowski uśmiech głównego bohatera... no miodzio! Z większości naszych dziecięcych upodobań i marzeń zazwyczaj wyrastamy, ale w przygodach pana Jones'a jest coś, co do dzisiaj mnie trzyma w jego fanclubie. Na całe szczęście nie jestem wyjątkiem, ponieważ na przestrzeni lat powstało (i nadal powstaje) coraz więcej książek, filmów i seriali opartych na tym niedoścignionym pierwowzorze. Lara Croft, Bibliotekarz, Sydney Fox z "Łowców skarbów" - no jest tego trochę, a powstają kolejne i wszystkie cieszą się ogromnym zainteresowaniem i sympatią odbiorców. Do tego przesympatycznego korowodu bohaterskich poszukiwaczy przygód dołączył ostatnio na mojej liście Harry Dresden - nonszalancki mago-detektyw.

Harry Dresden nie jest zbytnio szczęśliwy z powodu swoich magicznych zdolności. Właściwie, to ma przez nie same problemy. Jego elfia chrzestna matka chce go przemienić w swojego psa, okoliczne wampiry marzą o wyssaniu z niego ostatniej kropli krwi, potwory spod łóżka chcą mu się dobrać do tyłka i do tego wszystkiego nasz bohater czuje na karku złowieszczy oddech zbliżających się płatności za media (gaz, woda, ogrzewanie, czynsz... no wiecie, takie tam). Harry ma jednak i przyjaciół, którzy co prawda albo kpią z jego "hokusów pokusów", albo oczekują od niego zbawienia świata. Ogólnie, to lekko nie jest, a będzie jeszcze ciężej! Otóż tajemniczy demon, czy też inna potwornie zła siła, zjawia się w mieście tylko po to, żeby zabić Harrego i jego najbliższych. Czym jest to tajemnicze zło? dlaczego jest tak potężne i kto nim steruje? Jaką cenę trzeba będzie zapłacić, aby ocalić nie tylko życie, ale i duszę? Gra się rozpoczyna, a dodatkowym utrudnieniem jest całkowity brak zasad... .

Czapki z głów, bo oto pojawiła się nowa, rewelacyjna seria o siłach magicznych i stworach rodem z fantasy. To nie cukiereczek o miłości wampiryczno-ludzkiej. To je ostra walka o życie! Dresden jest jakby wyrwany z tych filmów detektywistycznych, gdzie główny bohater siedzi w swoim biurze ubrany w prochowiec i kapelusz, popija tanią whiskey i czeka w otępieniu na cud. Harry Dresden to właśnie taki typ detektywa. Brzmi tandetnie? Może i tak, ale czyta się wybornie! Książka jest pełna akcji i zaskakujących zwrotów, dzięki czemu każdy rozdział przyciągał mnie jak magnes. Dzieje się dużo, ale wszystko jest ze sobą zgrabnie powiązane. Może troszeczkę za dużo było momentów, kiedy Harry już, już miał umrzeć... a jednak przeżył. To jedyne moje zastrzeżenie do tej opowieści - cała reszta bardzo mi się spodobała. Nie mogę się powstrzymać od porównania powieści do przygód Indiany Jones'a - klimat jest dokładnie ten sam, ale tak jakby podrasowany dodatkowymi gadżetami (mamy tutaj elfy, czary, duchy, wampiry i inne takie). Zapewniam, że gdybym była facetem, to z wielką chęcią identyfikowałabym się z głównym bohaterem. Polecam bardzo gorąco, jako lekką ale nie odmóżdżającą powieść przygodową na zimowe wieczorki.

Za możliwość przeżycia tylu fascynujących przygód, serdecznie dziękuję wydawnictwu MAG!

wtorek, 18 grudnia 2012

Paulina Wilk i Bart Pogoda "Lalki w ogniu. Opowieści z Indii"

Tytuł: Lalki w ogniu. Opowieści z Indii

Autor: Paulina Wilk i Bart Pogoda

Wydawnictwo: Carta Blanca

Liczba stron: 279

Rok wydania: 2012

ISBN: 978-83-7705-211-2

Cena: 59,90 zł

"Bollywood jest jak zombie - rozłazi się wszędzie i pochłania umysły tych najmniej czujnych" Norman

Indie jakoś nigdy szczególnie mnie nie pociągały. Niewiele o nich wiedziałam i nie czułam potrzeby, żeby to zmienić. Przez wiele lat kraj ten kojarzył mi się z Mowglim, chłopcem z "Opowieści z dżungli" i z tańcem w stylu bollywood disco. Jakże mi teraz wstyd, że z takim oślim uporem odpychałam od siebie myśl, że Indie to kraj rodem z baśni i legend, ale nie tylko dla tych najmłodszych. Dzięki albumowej wersji "Lalek..." poznałam wiele twarzy Indii, i to tych ukrytych pod cukrową powłoczką z muzyki, kolorów i kina. Uświadomiłam sobie, że ta barwna i hałaśliwa kultura ma w sobie sporo mroku i cierpienia.

Hindusi robią wszystko razem, zawsze w grupkach większych lub mniejszych. Tu nie ma czegoś takiego jak intymność. Zapytany o nią przypadkowy Hindus odpowiedziałby pewnie, że to chyba jakaś choroba, albo może wioska położona setki kilometrów dalej. Świadkami swoistego apogeum hinduskiej wspólnoty możemy być rano, przechadzając się w pobliżu torów kolejowych. Wraz ze wschodem słońca, wszyscy mężczyźni mieszkający w pobliżu przychodzą tutaj po to, żeby razem defekować. Podczas tej porannej czynności nikt się nie wstydzi i nie myśli nawet o tym, że to dziwaczne a może i nawet perwersyjne. Fekalia są wszędzie, więc stopy należy stawiać z wielką ostrożnością. Kiedy miejsce porannych zebrań przypomina już nadźgane pole minowe, mężczyźni beztrosko przesuwają swoją "toaletę" kilkadziesiąt metrów dalej i ponownie robią to, co robili ich przodkowie, i co będą po nich robić ich synowie. Zamieniają Indie w gigantyczną latrynę.

Podobnych szokujących informacji i ciekawostek znajdziecie tutaj znacznie więcej. To właśnie prawdziwa twarz Indii, o której mówią i piszą bardzo nieliczni. Ogólny bród i nędza odzierają ten piękny kraj z jego magii i bajkowości. Głód i bieda są tutaj tak powszechne, jak dziurawe drogi w Polsce. Bogatych kast jest niewiele, a swojego bogactwa pilnują one tak uparcie, że nie ma w Indiach nawet mowy o filantropii. Paradoksalnie, Hindusi żyją wspólnie, ale troskę o swój los każdy dźwiga indywidualnie, całkowicie samotnie. Ktoś mi niedawno powiedział, że Indie można albo pokochać, albo znienawidzić. Nie da się pozostać obojętnym - to pewne!

Książka wciąga swojego czytelnika w zadziwiający świat. Jej język jest bardzo płynny i plastyczny, pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że autorka ma zarówno talent poetycki jak i dziennikarski. Cudowne fotografie są idealnym uzupełnieniem tak bogatej treści. Pani Wilk i pan Pogoda to wyborny duet i mam szczerą i gorącą nadzieję, że Indie to dla nich dopiero początek wspólnej podróży.

Za magię Indii, którą mimo wszystko poczułam, gorąco dziękuję wydawnictwu Carta Blanca

William Shakespeare "Burza", przeł. Piotr Kamiński

Tytuł: Burza

Autor: William Shakespeare

Przełożył: Piotr Kamiński

Wydawnictwo: W.A.B.

Liczba stron: 244

Rok wydania: 2012

ISBN: 978-83-7747-728-1

Cena: 44,90 zł

"Ja moim wrogom śmierci nie życzę, ale oplucie ich ektoplazmą przez bestie piekielne całkiem by mnie ucieszyło" Norman

O Szekspirze (wybaczcie, ale będę się posługiwać spolszczoną wersją) pisać nic nie muszę, bo z pewnością każdy z Was zna jego dorobek i znaczenie dla rozwoju literatury- nie tylko angielskiej, ale i światowej. Każdy z Was wie, że to dzięki niemu język angielski rozwinął się i nabrał poetyckiego zaśpiewu. Nie wiem co prawda ile sztuk wyszło spod ręki Szekspira, ale wiem że "Burza" była ostatnią, przez co odczytujemy ją jako pożegnanie mistrza, który z pełną świadomością swojej mocy i talentu odchodzi na zasłużony spoczynek.

Prospero był kiedyś królem Mediolanu, ale w wyniku zdrady i chciwości swoich bliskich, został pozbawiony tronu. Wraz z maleńką córką - Mirandą, Prospero trafia na zapomnianą wyspę, na której żyje dziki Kaliban, syn wiedźmy i diabła. Prospero za pomocą magii przejmuje władzę nad wyspą i Kalibanem. Król Wygnaniec ma również na swoich usługach bezcielesnego Ariela, którego uwolnił z wiecznego więzienia, na które skazała go matka Kalibana. Po latach oczekiwań, u wybrzeży wyspy rozbija się statek, na którym znajduje się największy wróg Prospera... jego brat. Pojawia się więc w końcu sposobność, żeby dokonać zemsty.

Najnowszy przekład "Burzy" broni się wieloma aspektami. Nie tylko oprawą, która doskonale oddaje ducha dramatu, ale i bonusami, którymi tak hojnie obdarzył nas wydawca. Znajdziemy tutaj szczegółowe informacje o genezie utworu, jego historii, uwagi o redakcji oryginału i przekładów, o muzyce w "Burzy", literaturze krytycznej i o polskich inscenizacjach dramatu. Generalnie za najlepsze tłumaczenie na nasz rodzimy język, uważam pracę Stanisława Barańczaka. Piotr Kamiński co prawda nie dorównuje mu poziomem, ale i tak trzyma wysoko poprzeczkę dla innych przekładów. Pan Kamiński nadał swojemu tłumaczeniu rys przaśności i nieco wulgaryzmu, lecz nie do przesady - to jak szczypta chili w łagodnym daniu. Utwór w wersji Kamińskiego nie traci zbyt wiele, a może nawet pozwala na inne spojrzenie na kontekst niektórych dialogów. Polecam serdecznie wszystkim, którzy cenią Szekspira, ale nie znają innych przekładów niż - o zgrozo! - Słomczyńskiego. Książka jest zdecydowanie warta każdej złotówki, którą na nią wydacie!

Za nowe i odświeżające spojrzenie na klasykę, serdecznie dziękuję wydawnictwu W.A.B.

Bryan Bruce "Historia smaku. Jak warzywa i przyprawy budowały fortuny, wywoływały wojny i wpędzały ludzi w szaleństwo"

Tytuł: Historia smaku. Jak warzywa i przyprawy budowały fortuny, wywoływały wojny i wpędzały ludzi w szaleństwo

Autor: Bryan Bruce

Wydawnictwo: Carta Blanca

Liczba stron: 200

Rok wydania: 2012

ISBN: 978-83-61444-63-3

Cena: 34,90 zł

"Czasami lubię nażreć się jak świnia, tak bez troski o kalorie i mściwą tkankę tłuszczową." Norman

Kocham jedzenie! żyć bez niego (co zresztą oczywiste) nie potrafię i nie chcę! Gdyby ktoś odebrałby mi rozkosz z nim związaną, to bym chyba dziada zagryzła! Moje uczucie nie jest jednak skupione wyłącznie na fizycznej potrzebie gromadzenia energii. Kocham jedzenie za jego barwy, zapachy, zaskakujące połączenia smaków, fakturę produktów na języku, za jego odgłosy (chrupanie skórki świeżego chleba, bulgotanie gęstego sosu, skwierczenie masła na patelni...mmm...), za pasję ludzi odpowiedzialnych za jego powstawanie, a w końcu za jego historię.

Czekolada pochodzi z Ameryki Południowej. Dokładnie mówiąc, to nasiona kakaowca. Już 15 000 lat temu człowiek zaczął zbierać ten niezwykły twór matki natury i od razu zrozumiał, że odkrył nie byle co, bo ziarno kakaowca było więcej warte niż najczystsze złoto. Od momentu odkrycia kakaowca przez Europę, jego droga ku dzisiejszej postaci gwałtownie przyspieszyła. Najpierw pito gorzki i błotnisty niemal napar, który do najsmaczniejszych wcale nie należał. Mimo to, człowiek przywiązał się do tego smaku i jakoś zrezygnować z niego nie umiał (skądś to znamy, co?). Potem ktoś wpadł na genialny pomysł dodania do kakao cukru, a później mleka i innych cudów. Czekoladowa gorączka rozkręciła się na dobre i nie puszcza aż do dzisiaj... .

"Historia smaku..." jest jak zbiór baśni, w których główni bohaterzy to jedne z największych odkryć dokonanych przez nasze kubki smakowe. Samo wypowiedzenie słowa "czekolada" rozlewa się aksamitem po naszym języku, ale równie silne emocje i wrażenia budzą w nas cukier, kawa, czosnek, cebula, chili, pieprz, a nawet pozornie pospolite ziemniaki. Nie wymieniam wszystkich, ale ta książka to zbiór opowieści znacznie bogatszy w swym repertuarze. Nie jest to encyklopedia ani wyczerpująca rozprawa naukowa, ale wciągająca podróż po historiach najważniejszych dla nas i naszych żołądków - historiach odkryć kulinarnych. Na zachętę dodam, że pod koniec każdego rozdziału znajdziecie miły bonus - przepis kulinarny, w którym główną rolę odgrywa omawiany wcześniej produkt. Miłej lektury i smacznego!

Za rozkoszną udrękę, jaką było dla mnie pochłanianie tylu wspaniałości jedynie poprzez lekturę, gorąco dziękuję wydawnictwu Carta Blanca!

Bohdan Huras i Marek Czasnojć "Statki i okręty w Polsce"

Tytuł: Statki i okręty w Polsce

Autor: Bohdan Huras i Marek Czasnojć

Wydawnictwo: Carta Blanca

Liczba stron: 352

Rok wydania: 2012

ISBN: 978-83-7705-079-8

Cena: 59,90 zł

"PAAAROSTATKIEM GDZIEŚ NA MOOOORZUUU!!!..." Norman, gdy się zalkoholizuje przy "łikendzie"

Przez kilka ostatnich dni cierpiałam okropne katusze z powodu brutalnego odcięcia od internetu, czyli (w ostatnich miesiącach przynajmniej) istoty mojego życia społecznego. Z tej rozpaczy i smutku pogrążyłam się w mojej pasji czytelniczej, dzięki czemu pochłonęłam znacznie więcej, niż normalnie w tym samym czasie. Jedną z "pożartych" pozycji były "Statki...", czyli przepiękny album dla wszystkich miłośników dużej ilości drewna, stali, wody i szant.

Laik może się dokształcić a znawca ponapawać się widokiem największych, najpiękniejszych, najdroższych i w ogóle wszystkich "naj" statków, które można spotkać na śródlądowych i całkiem poza-lądowych wodach w Polsce. Zadziwić może to, że przemysł morski (czy jak go tam należy określać) jest w naszym kraju tak pięknie rozwinięty. Mnogość kategorii, na które dzieli się u nas występujące statki i okręty, naprawdę mnie zaskoczyła. Z albumu dowiedziałam się również sporo o historii morskiej naszego kraju i o jej obecnym kształcie. Dowiedziałam się również, że mamy sporo istotnych portów śródlądowych. Muszę przyznać, że całość niezwykle mnie zafrapowała i z prawdziwym żalem stwierdziłam, że brak pociągu do pływania (jakiegokolwiek i na czymkolwiek) znacząco zubożył moje życie.

Tak na serio, to album bardzo mi się spodobał, zwłaszcza doskonałe fotografie o wysokiej rozdzielczości i artystycznym duchu. Nie wiem niestety zbyt wiele o okrętach i ich pochodnych, ale dzięki tej pozycji mogę teraz przynajmniej poudawać, że jakąś tam wiedzę mam, a może i nawet praktykuję żeglowanie czy cuś. Dzięki słowniczkowi terminów ściśle żeglarskich mogę nawet spróbować kogoś oszukać, że jestem pochodną Jack'a Sparrow'a. Polecam wszystkim, zwłaszcza przy muzycznym tle z szant!

Za popływanie - przynajmniej w wyobraźni - na najpiękniejszych okrętach Polski serdecznie dziękuję wydawnictwu Carta Blanca

niedziela, 16 grudnia 2012

Michael Swanwick "Córka żelaznego smoka. Smoki Babel"

Tytuł: Córka żelaznego smoka. Smoki Babel

Autor: Michael Swanwick

Wydawnictwo: MAG

Liczba stron: 681

Rok wydania: 2012

ISBN: 978-83-7480-270-3

Cena: 55 zł

"Te smoki to jednak mają jaja ze stali!" Norman

Myślę, że współczesne fantasy przeżywa swoistego rodzaju renesans. Dawno już nie miałam przyjemności przeczytania tak wielu dobrych powieści z tego gatunku, co ostatnio. Niektóre z nich skupiały się na wątku miłosnym, inne na klasycznej walce dobra ze złem, a jeszcze inne na poszukiwaniu przez głównego bohatera swojego przeznaczenia i tożsamości. Wszystkie te nurty niosą ze sobą własne wartości i wszystkie je doceniam. Ale czasami ma się to ogromne szczęście i trafia się na coś, co łamie wszelkie reguły i tworzy swój własny, niepowtarzalny wzór. "Córka..." z pewnością należy do tych wyjątkowych pozycji.

Jane jest człowiekiem, porwanym w niemowlęctwie przez siły z równoległego świata. Przez całe swoje dzieciństwo pracuje niewolniczo w fabryce smoków, gdzie śmierć jest codziennym kompanem dla wszystkich uwięzionych w niej dzieciaków. Jane nawiązuje porozumienie z jednym ze smoków, który za pomoc w ucieczce oferuje jej ochronę i pomoc. Ale smoki są złe, a zdrada jest dla nich jak spoiwo tożsamości...

Will prowadził normalne życie w swojej malutkiej, zapomnianej przez boginię i ludzi wiosce. Pewnego dnia chłopiec jest świadkiem upadku ogromnego, żelaznego smoka, który został powalony przez bazyliszka. Smok jednak przetrwał upadek i choć poraniony, to jednak wciąż śmiertelnie niebezpieczny, zjawia się w osadzie Willa. Chłopak zostaje wybrany na posłańca i przedstawiciela smoka, przez co cała społeczność odwraca się od niego. Nawet śmierć smoka nie jest w stanie zmazać win chłopca, który zostaje w końcu wypędzony z wioski. Jego droga, z pozoru bezcelowa i chaotyczna, prowadzi go ku przeznaczeniu tak niezwykłemu, że aż do końca historii chłopak nie może w nie uwierzyć.

Dzieło Swanwick'a jest niezwykłe, ponieważ przełamuje i odwraca wszystkie dotychczas znane mi schematy. Bohaterowie nie są krystalicznie dobrzy - zwłaszcza Jane budzi we mnie sporo negatywnych emocji. Ich losy i przeżycia są tak trudnej bolesne, że ich niewinne na początku umysły zaczynają się pokrywać patyną zła i zepsucia moralnego. Tu nie mam miejsca na szlachetność i akty miłosierdzia. Aby przeżyć w mrocznym świecie bogini, trzeba być okrutnym i podejrzliwym, zdradzieckim i pamiętliwym, chciwym i zakłamanym. Jane i Will szybko się uczą, że miłość to tylko pociąg seksualny a uczciwość jest bardzo subiektywnym zjawiskiem. Życie jest wojną, na którą trzeba się uzbrajać już od niemowlęctwa i iść przez nie jak John Rambo przez dżunglę. Książka bardzo mnie poruszyła, bo tak naprawdę jest bliższa naszej rzeczywistości niż niejedna powieść oparta na faktach. W czasie lektury boleśnie mnie kuła świadomość, że to nie jest fantasy, ale prawda o nas, o ludziach, w jej najbardziej gorzkiej i szczerej odsłonie. Polecam wszystkim fanom gatunku i tym, którzy lubią wysiłek intelektualny, ponieważ ks8iążka jest mocno filozoficzna i trudna, ale i BARDZO wartościowa. Żeby Was rozochocić i zaintrygować dodam jeszcze tylko jedno... Matrix jest wszędzie!

Za tą trudną i piękną zarazem podróż do wnętrza ludzkiej duszy, serdecznie dziękuję wydawnictwu MAG