czwartek, 12 maja 2016

Isaac Bashevis Singer "Sztukmistrz z Lublina"

Tytuł: Sztukmistrz z Lublina

Autor: Isaac Bashevis Singer

Wydawnictwo Literackie

Rok wydania: 2016

Kiedy rodzimy się w danej kulturze i religii, uczy się nas obrządków i zasad tradycyjnych, przypisanych naszemu małemu światu. Jeżeli rodzimy się jako katolicy, uczymy się dekalogu i historii Jezusa. Jeżeli rodzimy się jako muzułmanie, poznajemy życiorys Mahometa i nakazy Allaha. Jeżeli rodzimy się jako żydzi, uczymy się bojaźni bożej i pokory. Można tak wymieniać nieskończenie więcej, ale to nie byłoby sednem, do którego zmierzam. Otóż chodzi mi o to, że nikt z nas nie uczy się rozumienia innych światów, niż nasz własny. Nie uczy się w żydowskim domu religii katolickiej i na odwrót. Nie dążymy do poznania siebie nawzajem, nie widzimy takiej potrzeby. Każdy uważa, że ma jedyną słuszność. To błąd, za który płacimy od początku naszego istnienia. Nie myślimy o tych, którzy rodzą się na pograniczu kultur, na styku dwóch religii. Nie obchodzi nas rozdarcie tych, którzy mają swoje korzenie w dwóch lub więcej religiach. Nie podejrzewamy nawet, jak ciężko jest takim ludziom znaleźć swoje własne JA, swoją wiarę i cel. "Sztukmistrz z Lublina" otwiera oczy na historie takich rozdartych "mieszańców" religijnych i kulturowych.

Tytułowy sztukmistrz to Jasza Mazur, Żyd zajmujący się sztuczkami kuglarskimi i występami gimnastycznymi. Jasza ma żonę Esterę i całą rzeszę kochanek. Ma również umysł otwarty na naukę i ciekawość dziecka. Mężczyzna pomimo wychowania w tradycyjnym domu religijnych Żydów, czuje się zagubiony w kwestiach wiary. Targają nim wątpliwości odnośnie istnienia Boga. Jego wewnętrzny konflikt narasta w momencie, kiedy jedna z jego kochanek żąda od niego, aby przeszedł na katolicyzm. Zakochany Jasza beztrosko przystaje na ten pomysł, ale w decydującym momencie waha się. Cały czas zastanawia się, która religia ma rację, jaka ścieżka jest właściwa i czym tak na prawdę jest Bóg? Od decyzji do decyzji Jasza trafia nad przepaść, z której nie ma już ratunku. Ze zwinnością linoskoczka balansuje nad linią graniczną pomiędzy zbawieniem a utratą swojej duszy. Jedynie instynkt może mu podpowiedzieć, który krok może się okazać tym zgubnym.

Postać Jaszy nie wzbudziła we mnie sympatii. Częściowo współczułam mu tego strasznego rozdarcia i niepewności religijnej, ale jednak przeważyła niechęć do jego romansów i wyjątkowo słabej woli. Jego rozkapryszenie jest raczej cechą typową dla małych dzieci, a nie czterdziestoletniego mężczyzny, który musi myśleć o swoim i żony utrzymaniu. Jego popęd i apetyt na wciąż nowe przygody wręcz mnie zadziwiły. Choć kwestia wewnętrznego dialogu, usiłowania podjęcia decyzji odnośnie swojej religii są w całej historii najważniejsze, to mnie gryzło bardziej pytanie, czy Jasza zostanie w jakiś sposób ukarany za krzywdy, które wyrządził swoim kobietom i jak się potoczą losy tychże. Całość czyta się bardzo gładko, przygody Jaszy wciągają czytelnika w świat, którego już dzisiaj nie ma. Możemy podejrzeć, jak w XIX wieku żyli w Polsce Żydzi i jak rozwijała się infrastruktura. "Sztukmistrz..." to obraz naszej kultury i życia nie zniszczonych jeszcze przez wojny. Lektura jest z całą pewnością pouczająca i ciekawa. Polecam zdecydowanie!

środa, 11 maja 2016

William Dalrymple "Miasto dżinów. Rok w Delhi"

Tytuł: Miasto dżinów. Rok w Delhi

Autor: William Dalrymple

Wydawnictwo: Noir sur Blanc

Rok wydania: 2016

Jak prawie każdy najmocniej marzę o podróżach. Chciałabym zobaczyć prawie cały świat, zanim zastanie mnie starość, tak abym mogła sobie powiedzieć, że nie zmarnowałam swojego życia stojąc w jednym miejscu. Niestety nie stać mnie póki co na zwiedzanie, ale na całe szczęście świat literatury umożliwia mi chociaż szczątkowe poznanie najbardziej odległych krain. Świat wyobraźni jest dla mnie - i myślę że nie tylko dla mnie - prawdziwym wybawieniem od codziennej szarości. Bywają jednak takie książki, przy lekturze których określenie "podróży w wyobraźni" nie jest wystarczające. Bywają książki, dzięki którym smaki i zapachy opisywanych w nich widoków, potraw i ludzi są tak namacalne, jak dotyk własnej dłoni na okładce ściskanego tomu.Taką książką jest z całą pewnością "Miasto dżinów. Rok w Delhi".

Autor pozycji zabiera nas w niezwykłą podróż do Indii, jakich nie poznamy z żadnej innej książki, ani tym bardziej z filmów dokumentalnych. William Dalrymple spędził w tym niesamowitym kraju sześć lat, w ciągu których badał jego historię, architekturę, kulturę i religię. Wynikiem tej niezwykłej podróży jest książka, która zadziwi z pewnością każdego. To obraz Indii brudnych i gwarnych, radosnych i pogrążonych w nędzy. To kraj pełen sprzeczności, które zaplatają się w ścisłą sieć zależności, w której nie można wyciąć ani jednego ogniwa bez niszczenia obrazu całości. Razem z autorem odkrywamy świat wielowarstwowy, wielokulturowy i chaotyczny, ale przy tym wszystkim niezwykle spójny. Książka zabiera nas tam, gdzie mało komu udało się dotrzeć, nawet podczas fizycznych wędrówek po brzegach Gangesu.

Cóż mogę powiedzieć o tej książce? Czytałam ją bardzo długo, ponieważ jej złożoność i bogactwo treści zmuszały mnie do powolnego jej "smakowania". Był to proces bardzo przyjemny, poruszający moje najgłębsze pokłady wyobraźni. Chwilami czułam się naprawdę tak, jakbym sama mogła chodzić po uliczkach Starego Miasta i wdychać aromaty przypraw, rozgrzanych ludzi i ulic, brudu i potraw. Pozycja jest niezwykła i wyjątkowo wartościowa, jeżeli by ją porównać do znanych mi książek o Indiach. Temat książki jest wyczerpany do cna, nie pozostaje żadnych niedomówień i pytań bez odpowiedzi. Poznajemy Indie w całości, od A do Z, każdą ich warstwę i aspekt. Krótko mówiąc, autor odwalił kawał dobrej i ciężkiej roboty po to,abyśmy mogli siedząc we własnych domach, na ulubionych kanapach i fotelach, zwiedzić świat. Polecam gorąco!

wtorek, 10 maja 2016

Tui T. Sutherland " Skrzydła ognia. Zaginiona sukcesorka"

Tytuł: Skrzydła ognia. Zaginiona sukcesorka

Autor: Tui T. Sutherland

Wydawnictwo MAG

Rok wydania: 2016

Szczerze, to byłam bardzo ciekawa kontynuacji sagi o smokach, po którą sięgnęłam jakiś czas temu. Niby pozycja dla młodocianych, a jednak coś mnie w niej urzekło i wracałam myślami do Łupka i jego przyjaciół. No i doczekałam się...

Tsunami jest najsilniejsza spośród swoich przyjaciół. Możnaby rzec, że to prawdziwa wojowniczka z krwi i kości. Jej wybuchowy temperament czasami ratuje Łupka i pozostałych, a niekiedy niestety może prowadzić do tarapatów. Smoczyca złości się o to na samą siebie i ma po cichu nadzieję, że w królestwie Morskoskrzydłych znajdzie wreszcie swoje miejsce na ziemi, do którego w pełni będzie pasować. W końcu jako zaginiona księżniczka ma prawo oczekiwać, że jej pobratymcy powitają ją z otwartymi ramionami. Jednak nie wszystko złoto, co się świeci, a szczęśliwe zakończenia można włożyć pomiędzy bajki dla małych smocząt... .

Drugi tom opowieści o smoczętach przeznaczenia nie rozczarowuje. Przyjaciele mają kolejne poważne kłopoty, a wróg ukrywa się tam, gdzie absolutnie nikt by się go nie spodziewał. Warstwy spisków i kłamstw zaczynają tłamsić i dusić nie tylko Tsunami, ale i jej najbliższych, którymi nie są tutaj pozostałe smoczęta z przepowiedni, a ktoś zupełnie nowy w tej historii ;) Ta część historii jest przedstawiona z perspektywy Tsunami (poprzednia to spojrzenie Łupka). Młoda smoczyca musi przeprowadzić śledztwo w sprawie tajemniczych morderstw i odnaleźć sprzymierzeńca, któremu mogłaby zaufać. Największą zagadką dla mnie jest postać Glorii, która w pierwszym tomie ujawniła niezwykły talent do porażania żrącym jadem i maskowania się niczym kameleon. Mam nadzieję, że w ostatniej części trylogii autorka skupi się właśnie na Glorii! Będę czekać z niecierpliwością! A wszystkim zainteresowanym gorąco polecam lekturę "Skrzydeł ognia" :)