Tytuł: Opowieść zombilijna
Autor: Adam Roberts
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Liczba stron: 164
Rok wydania: 2010
ISBN: 978-83-7506-637-1,/p>
Cena: 24.90 zł
Można dorwać na: Księgarnia Gandalf
"Jak na obiad nie ma mięcha, to normalnie czuję się oszukany..." Norman o podstawowej zasadzie gotowania
Normalnie już dość mieliśmy z Normanem tych wszystkich cukiereczków, które ostatnio czytaliśmy. Nic tylko "law ju", albo "nie law ju", humor tryskający z każdego słowa jak jakaś fontanna, "hepi endy" i inne takie. No ile można, ja się pytam?! Ile tego lukru człowiek może znieść?! Tak więc sięgnęliśmy z Normanem po jakiegoś kotleta w świecie landrynek, a tytuł jego mówi praktycznie wszystko o treści. Oto przed Państwem alternatywna wersja opowieści Dickensa, gdzie krew służy za aperitif, a mózgi za danie główne.
Cała sprawa zaczyna się od krótkotrwałej śmierci i nagłego wskrzeszenia Marleya, czyli dawnego wspólnika Ebeneezera Scrooge'a, ogólnie znanego dusigrosza i zimnokrwistego drania. Otóż szanowny Pan M. w chwilę po swoim zmartwychwstaniu zżera bezczelnie mózgi obecnych przy jego łożu boleści: duchownego, urzędnika miejskiego i grabarza. Głónym celem ataku zombie jest jednak nie kto inny, jak Ebenezer Scrooge, który okazuje się być jedyną szansą ludzkości na ocalenie przed błyskawicznie rozmnażającymi się zombie. Ebenezer zostaje nawiedzony przez trzy duchy, które pokazują mu jak zaraza mózgożerców pochłania świat i jak możnaby temu zaradzić - pytanie tylko, czy Scrooge odważy się zatłuc głównego sprawcę nieszczęścia i powstrzymać w ten sposób zbliżającą się katastrofę?Przede wszystkim książka zadziwia pomysłem i alternatywną wersją historii Bożego Narodzenia i jego znaczenia dla ludzi. Ogólnie w tej książce wszystkie pomysły zaskakują, ale budują całkiem zgrabną i rozsądną całość. Swoim przesłaniem przypomina mi troszeczkę te wszystkie teorie spiskowe, odnoszące się do prawdziwej natury i historii naszej religii. Jeżeli chodzi natomiast o obrzydliwości i sceny pełne grozy, to niestety muszę rozczarować fanów podobnych klimatów - jest tego stosunkowo niewiele i nie jest to aż tak przerażające, jak się tego obawiałam. Owszem, jest kilka momentów, gdzie zombie coś przeżuwa i wypluwa, ale do horroru dość tu daleko. Język, którym posługuje się autor, jest dość przyjemny, a nawet momentami zabawny. Niestety nie odnosi się to do chwil, kiedy pojawiają się jakieś osobiste wtręty autora, który na siłę stara się być zabawny w stylu Pratchett'a, ale za Chiny ludowe mu to nie wychodzi i już bliżej nam do irytacji, niż do wybuchów śmiechu. Ogólnie książkę polecam na rozluźnienie i odtrucie słodyczowe, bo intelektualnie na pewno nas ta pozycja nie wzbogaci :)
Zapowiada się ciekawie ;)
OdpowiedzUsuńHaha ;D to może być ciekawe.
OdpowiedzUsuńPierwszy raz słyszę/czytam o tej książce. Interesujące:D
OdpowiedzUsuńPoproszę tę książkę na urodziny, bo jakoś nie miałam okazji czytać cokolwiek o zombie, a już od pewnego czasu jestem tym zainteresowana:) A te retellingi znanych powieści potrafią czasami być fajną rozrywką.
OdpowiedzUsuń