Tytuł: Wino z Malwiną
Autor: Magdalena Kordel
Wydawnictwo: SOL
Liczba stron: 352
Rok wydania: 2012
ISBN: 978-83-62405-26-8,
Cena: 29,90 zł
Można dorwać na: Księgarnia Gandalf
"Jeżeli Twój sąsiad zrobił się nagle miły, to wiedz że coś się dzieje..." Norman parafrazuje ks. N.
Gdy idziesz ulicą, robisz zakupy, biegniesz do pracy lub na spotkanie - ON Cię obserwuje. Kiedy przemykasz nad ranem na paluszkach niemal, w najciemniejszym cieniu ulicy- ON patrzy na Ciebie. Nawet kiedy zdarzy Ci się potknąć na chodniku o kamień, rzucić papierek na trawnik miejski lub wypluć gumę w pobliskie krzaki - ON wie. Jest Twoim obserwatorem, prześladowcą, samowolnym stróżem Twojej moralności, nieproszonym komentatorem Twojego życia. Jest nieodłączną częścią Twojej codzienności i sędzią Twoich postępków. Jego władza jest ogromna- może wznieść Cię na wyżyny, lub zniszczyć doszczętnie. Jego opinia o Tobie przeraża Cię bardziej, niż siły jakiejkolwiek wiary. Wie o Twoich tajemnicach więcej niż sam Bóg i Święty Mikołaj razem wzięci... Oto cała prawda o Twoim SĄSIEDZIE.
Tak, oboje z Normanen dobrze wiemy, jak przerażająco brzmi nasz wstęp. Jednak zapewniam, że każdy kto mieszka lub kiedykolwiek mieszkał w małej miejscowości to wie, że w niczym nie przesadziliśmy i- być może jako pierwsi w historii blogerskiej - napisaliśmy samą prawdę na ten temat. Tu nie ma landrynek i sentymentów, nie ma radosnego machania sobie łapkami z okien na dzień dobry lub dobranoc. W małym miasteczku nie ma solidarności mieszkańców i wspólnej walki o dobro pojedynczych jednostek. Małe miasteczko nie jest hipisowską komuną, tylko zaminowanym poligonem. Jednak Magdalena Kordel stara się nam wmówić, że jest zupełnie na odwrót...
Narratorką powieści jest Majka, która jakiś czas temu przeprowadziła się wraz z nastoletnią córką - Manią, z Warszawy do Malowniczego. Małe miasteczko szybko ją zaakceptowało, a główna bohaterka otworzyła pensjonat - "Uroczysko". Majka jest po rozwodzie, mieszka w swoim pensjonacie wraz z przyjaciółmi (ciężarna Jagoda,Florek pszczelarz, skrzywiona życiowo Kasia i jej dwie pociechy, oraz trzy psy i kot), uczy polskiego w pobliskiej szkole i romansuje z miejscowym weterynarzem. No i oczywiście codziennie przeżywa niezwykłe przygody, jak to zazwyczaj w małych miasteczkach bywa. Zaczyna się od przyjazdu do Malowniczego Niemki nie Niemki, która podobno chce swoimi bezdusznymi zębiskami i pazurami wyrwać mieszkańcom ich ziemię. Nasza narratorka oczywiście przygarnia dziewczynę i dość szybko okazuje się, że Malwina (czyli rzeczona Niemka nie Niemka)jest jak gwiazdka z nieba - sprowadza wraz ze sobą nadzieję na polepszenie bytu całej ferajny z Uroczyska. Oczywiście to nie wszystko! W powieści pojawiają się jeszcze szalona Jonacka, która przypomina swoim światowym stylem Lady Gagę, ciotka Rozalia z okazjonalną demencją, Bronek vel James Bond, jedenaście szczeniaków cudem ocalonych z obozu zagłady, rybka z depresją, przedwojenny fortepian i paru innych gości. Tak więc z każdym kolejnym porankiem Majka musi stawiać czoła coraz to dziwniejszym i bardziej szalonym osobowościom i zdarzeniom.
Czytając powieść Pani Kordel nie mogłam się opędzić od natarczywego wrażenia, że gdzieś już to widziałam, gdzieś otarły się moje oczęta o podobną historię...no i zajarzyłam! Toż to historia natchniona Katarzyną Grocholą i jej "Nigdy w życiu!". Klimacik podobny, przeżycia głównej bohaterki też, a do tego pokrętne dni powszednie, z ciągłymi przygodami... . No ale nie jest to kopia, tylko twór duchem, do wyżej wspomnianej, nawiązujący. Czyta się cudownie lekko i błyskawicznie, czarując stworzonym obrazem słodkiego życia małomiasteczkowego (o jakżesz to dalekie od rzeczywistości!). Język Pani Kordel jest wręcz pocieszny, a bohaterowie rozmawiają ze sobą w sposób humorystyczny i "wylajtowany", niezależnie od ich wieku i pozycji zawodowo-społecznej. Ten język właśnie jakoś tak troszkę mnie kolił, bo nijak się ma do rzeczywistości. No ale przecież o to chodziło, prawda? Co byśmy się mogli troszkę zaczarować takim lukrowanym życiem, ocierającym się o konwencję komedii romantycznej. Dość już jednak o treści, teraz kilka słów o opakowaniu cukierka. No więc szata graficzna jest idealnie zsynchronizowana z zawartością dzieła. Jest kolorowo, smakowicie (dorwałoby się taką kistkę winogron!) i ogólnie wszystko się kupy trzyma. Widać, że grafik nieco się wysilił i nie zrobił okładki typu "kopiuj - wklej" (musicie przyznać, że czasami okładki książek wyglądają, jakby je sześciolatek robił). Moja ogólna ocena? Książkę polecam głównie kobietom (ja na pewno jeszcze sięgnę po jakieś książki Pani K.), bo potencjalny facet to by chyba zaczął głową w ścianę walić - takie to babskie czytadło ;)
Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję wydawnictwu SOL :)
Czytałam i bardzo mi się podobała. Jestem ciekawa pozostałych części ;)
OdpowiedzUsuńNa odprężenie czemu nie:)
OdpowiedzUsuń