Tytuł: Recepta na miłość
Autor: Barbara O'Neal
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Liczba stron: 525
Rok wydania: 2013
ISBN: 978-83-08-05060-6
Cena: 39,90 zł
"Bądź mym masełkiem, a wtedy ja będę twoją bagietką! Łachachachacha!" Norman i jego skojarzenia
No przyznaję się bez bicia: tak, przeczytałam romansidło. Ale to nie byle jakie romansidło, tylko romansidło z jedzeniem w tle, a to już inna bajka! Rzadko sięgam po takie książki, ponieważ nie przekonują mnie one do siebie swoim lukrem i udziwnianiem życia bohaterów na siłę. Ale czasami dam się skusić, choćby po to, żeby się przekonać jak słuszna jest moja opinia o "tych" książkach. Nie jestem jednak na wskroś złośliwa i nie potępiam na wstępie, tylko daję szansę samoobrony. No i bardzo dobrze, że mam taki system, bo inaczej ominęłaby mnie przyjemność z lektury "Recepty na miłość"!
Ramona swoje w życiu przeszła, ale nie poddaje się i bierze z uśmiechem to, co los jej daje. Jej historia jest dość trudna i niejeden raz czuła się bezsilna, ale wtedy zawsze pomagała jej pasja pieczenia chleba. Kobieta prowadzi własną piekarnię, którą otworzyła w swoim własnym domu i z każdym dniem boryka się z trudnościami, które taki interes niesie ze sobą. Ramona dzielnie daje sobie radę, ale tylko do pewnego momentu. Pewnego dnia jej ciężarna córka dostaje telefon, że jej mąż został bardzo ciężko ranny w Iraku. Dziewczyna natychmiast leci do Niemiec, aby czuwać przy swoim ukochanym. Jednocześnie do Ramony wprowadza się nastoletnia pasierbica jej córki, która dotychczas mieszkała ze swoją matką-ćpunką. W całym tym zamieszaniu, które powstało Ramona musi jeszcze poradzić sobie z poważnymi tarapatami na tle finansowym i z pewnym niechcianym kochankiem, który nie może zrozumieć, że ona już go nie chce. Kiedy wszystko wydaje się być na najlepszej drodze do tragicznego końca, w życiu Ramony pojawia się jej pierwsza miłość, której smak wciąż skrzętnie ukrywa w najgłębszym zakamarku serca... .
Książka jest wyjątkowa, bo zawiera w sobie tyle smaków i zapachów dobrego pieczywa, że bez towarzystwa jakiejkolwiek przekąski nie byłam w stanie jej przebrnąć. Pod koniec niemal każdego rozdziału znajdziecie przepis na pieczywo, o którym była mowa wcześniej. Książka pochwala zwyczaj samodzielnego wyrobu wszelkich pyszności cukierniczych i chleba, co jest dla mnie ukłonem w stronę zapomnianych już tradycji. Ale pomijając walory kulinarne, muszę stwierdzić że książka bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. To piękna historia pięciu pokoleń kobiet, które są tak bardzo różne, że nie raz mają poważne problemy z dogadaniem się ze sobą. Pozornie jest to więc historia miłosna, ale tak naprawdę chodzi tutaj o receptę na miłość w ogóle, między bliskimi sobie ludźmi. Uczucie między Ramoną i Jonah'em jest raczej wątkiem pobocznym, znaczącym znacznie mniej niż uczucie Ramony do jej córki i matki. Książka jest niebanalna i bardzo przyjemna. Polecam na leniwe popołudnie przy kawie i chrupiącym croissantcie ;)
Przyznaję, że i tytuł i okładka z gatunku tych, które mnie nie pociągają, ale treścią mnie zaintrygowałaś:)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś się skuszę na tą książkę, fajnie ją opisałaś, ta Ramona ma takie życiowe problemy: finanse, były. I to pokolenia kobiet i relacje między nimi. :)
OdpowiedzUsuńRaczej nie zwróciłabym zupełnie uwagi na tę książkę, no ale troszkę namieszałaś mi teraz w głowie. Troszeńkę, ale jednak :)
OdpowiedzUsuń