sobota, 6 kwietnia 2013

Przemysław Wechterowicz i Emilia Dziubak "Proszę mnie przytulić"

Tytuł: Proszę mnie przytulić

Autor: Przemysław Wechterowicz i Emilia Dziubak

Wydawnictwo: EZOP

Liczba stron: 42

Rok wydania: 2013

ISBN: 978-83-89133-82-3

Cena: 30 zł

"Jestem za gruby, za brzydki, za zielony, zbyt złośliwy i do tego mechaty... niech mnie ktoś przytuli!" Norman

Za oknem zima, wiosny ni ma, aż zrzedła mi mina... Oj tam oj tam, tak sobie tylko rymuję ;) Ale faktem jest, że wiosny jak nie było tak nie ma, no i ten biały puszek, który tak nas cieszył w grudniu, teraz bokiem nam wychodzi. Skoro nie ma wiosny, to i wiosennego nastawienia do życia brak. Siedzę smętnie pod kocem i patrzę tępo w okno, za którym Dziad Mróz szaleje. Nic się nie chce, nic nie cieszy, po prostu masakra jakaś. Czekolada też już nie pomaga, bo wałki nad krawędzią spodni wesoło się kołyszą i przypominają, że już dosyć tego dobrego (czekoladowego). Co więc można zrobić? Przeczytać książeczkę dla dzieci! To zawsze skutkuje i wywołuje na pyszczku szalonego banana!

Mały Miś mieszka wraz ze swoim tatą Dużym Niedźwiedziem w lesie. Maluch dowiaduje się od swojego rodziciela, że najlepszym sposobem na udany dzień jest porządne przytulenie się do kogoś. Obaj wyruszają więc na wycieczkę po lesie, w celu odnalezienia wszystkich jego mieszkańców i przytulenia ich. I tak oto niespodziewanej pieszczocie zostaje poddany pewien bóbr, panna łasiczka, zły wilk (który tak się całą sprawą przejmie, że przegapi nadejście Czerwonego Kapturka), a nawet pan myśliwy! Wszyscy mieszkańcy lasu zostaną obdarowani sympatią i miłością niedźwiedzi. Pod koniec dnia Mały Miś uświadamia swojemu tacie, że o jednym zapomnieli...

Dzisiaj bardzo ciężko jest spotkać dobrą książkę dla dzieci, która niosłaby ze sobą jakieś wartości, a nie tylko chorą potrzebę posiadania gadżetów i innych śmieci. Dodatkowo ciężko jest spotkać książkę, która na polu estetycznym może zachwycić nie tylko dzieci, ale i ich rodziców. "Proszę mnie przytulić" to jeden z tych nielicznych wypadków, kiedy zachwyca nas zarówno estetyka, jak i treść oraz przesłanie. To taka perełka wśród masowej sieczki Zachodnich trendów. Historia jest z pozoru banalna, bo opiera się na łapaniu przypadkowych zwierzątek i serdecznym ściskaniu ich, ale przypomina mi ona pewną globalną akcję sprzed kilku lat: FREE HUGS. Kto o niej słyszał, ten wie jakie to było niezwykłe i wzruszające. Książeczka o dwóch niedźwiedziach doskonale oddaje ducha tej akcji. Dodatkowo bardzo mi się spodobały ilustracje, które nie tylko mogą rozczulić ale i rozbawić (pan bóbr ma baaardzo ciekawy wyraz pyszczka, podobnie z resztą jak łasiczka). Książeczka jest pocieszna i dobrze napisana. Urzekła mnie w stu procentach i prędzej sczeznę, niż oddam ją jakiemuś dziecku!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz