Tytuł: Portret pani Charbuque. Asystentka pisarza fantasy
Autor: Jeffrey Ford
Wydawnictwo: MAG
Liczba stron: 316
Rok wydania: 2012
ISBN: 978-83-7534-066-2
Cena: 35 zł
"Jak cię widzą, tak cię malują...więc może lepiej się nie wypinaj"Norman
Ostatnio zapałałam ogromną sympatią do serii "Uczta wyobraźni", która należy do wydawnictwa MAG. Książki które ukazują się pod jej logiem są zawsze - a przynajmniej dla mnie - doskonałymi dowodami na to, że fantasy może nie tylko zabawiać nas w wolnej chwili, ale i czegoś nas nauczyć, zmusić do myślenia i poszukiwań odpowiedzi na wiele nurtujących pytań. Ostatnio miałam ogromną przyjemność z lektury "Portretu pani Charbuque...", która mocno nawiązuje do mojej drugiej po czytaniu pasji - sztuk plastycznych.
Książka dzieli się na dwie części. Pierwsza to seria opowiadań, które nie są ze sobą powiązane, ale sięgają po niektóre fakty z życia pisarza i mówią o życiu codziennym, w którym czasami potrafią się zdarzyć rzeczy niezwykłe. Muszę przyznać że ten zbiór opowiadań choć świetnie napisany, to jakoś specjalnie mnie nie wciągnął. Nie chodzi tutaj o brak kunsztu czy tematykę, ale po prostu nie przykuł mnie do fotela tak,jak zazwyczaj to robią książki z MAGa. Natomiast druga część książki, "Portret pani Charbuque" to istny rarytas.
Piambo to artysta, który biedę klepie i ma przed sobą raczej czarną przyszłość. Wszystko się jednak odmienia w momencie, kiedy otrzymuje nietypowe zlecenie na portret od tajemniczej kobiety. Cały myk polega na tym, że nasz drogi Piambo nie może zobaczyć malowanej przez siebie nieznajomej. Pani Charbuque ukrywa się za kotarą i opowiada malarzowi o swoich najmroczniejszych tajemnicach, obnażając przed nim swoją duszę, ale ukrywając uparcie twarz. Pojawia się również mroczny cień, który niesie ze sobą serię niezwykłych i niepokojących wydarzeń wokół malarza. Piambo popada w obsesję, a praca nad portretem zbliża się ku końcowi i to co się wydarzy w chwili ostatniego pociągnięcia pędzla niekoniecznie może być "heppiendem".
Tak więc jaka jest moja opinia o tej niezwykłej książce? A no jestem pod jej ogromnym wrażeniem i tego nie ukrywam. Co prawda pierwsza część nie porwała mnie specjalnie, ale nie oznacza to że neguję jej jakość. Najzwyczajniej w świecie nie podpasowała moim gustom i tyle. Za to druga część wywoływała we mnie serie dreszczy i wypieków na twarzy, ponieważ każda kolejna strona niosła ze sobą treści niezwykłe i wyjątkowo oryginalne. Klimat książki jest dość podobny do "Drooda" Dana Simmons'a, więc myślę że już sam ten fakt może zachęcić do lektury. Mroczniejsze fantasy powinno się spodobać większości z Was, tak więc polecam serdecznie i ostrzegam! Ta książka to złodziej czasu ;)A dla MAGA moje wielkie ukłony za coraz lepszą jakość wydawanych książek. Moim jedynym życzeniem byłoby teraz tylko to, żeby wszystkie wydawnictwa pracowały na tak wysokim standardzie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz